niedziela, 9 stycznia 2011

Co to jest pokuta? Klęczenie na grochu i samobiczowanie?

Po tylu latach słuchania o tym, jak bardzo grzeszni jesteśmy i że powinniśmy nawracać się i pokutować, w mojej głowie pozostały jedynie te puste słowa i jakieś pełne cieni skojarzenia ich znaczenia. Co to bowiem znaczy pokutować? Pierwsze skojarzenie to klęczeć na grochu i nawalać się jakimś biczem – niby skojarzenie przestarzale i archaiczne, ale czy na pewno? Dzisiaj znaczenie słowa „pokuta” bardziej czuję niż widzę. Kojarzy mi się ono z jakimś okrutnym cierpieniem, z jakiegoś rodzaju karą skierowaną na siebie, z poniżeniem, z umniejszaniem. Kiedy słyszę w konfesjonale lub w Kościele, że mam czynić pokutę, co to dla mnie znaczy?

Chociaż w praktyce oznacza to odmówienie dziesiątki różańca, albo Ojcze Nasz, to jednak gdzieś w podświadomości mam chęć ukarania siebie, za to jak grzeszna jestem. I ta podświadomość nie pozostaje pusta – bowiem karać się mogę na różne sposoby. Chorobą, cierpieniem, bólem żołądka lub beznadziejną pracą, niekończącym się poczuciem beznadziejności. Poczuciem nie zasługiwania na uczucie radości, na dobrobyt finansowy, na to, żeby mi się wiodło.

Nigdy wcześniej nie myślałam o tym, w ten sposób, aż natrafiłam na książkę „Możesz uzdrowić swoje życie” Louise L. Hay. Brzmi jak jedna z wielu magicznych książek amerykańskich typu Potęga podświadomości itp., ale mimo to postanowiłam podejść do niej bez wewnętrznych uraz, z otwartym sercem. Jej autorka żyła jak wielu z nas, do czasu, aż zachorowała na raka. Wtedy podjęła zmianę przede wszystkim na poziomie swojego myślenia – oddanie się Bogu (jak ją nazywa Wszechmocną Inteligencją) oraz postawienie na akceptację i miłość do siebie, a także do innych ludzi. Miłość do siebie objawiającą się przez pracę nad myśleniem, odżywianiem dbaniem o siebie, pracę nad przeżyciami, ranami i urazami, przebaczenie i pozytywne nastawienie do ludzi. Oraz zajęcie się kwestią własnej odpowiedzialności za swoje życie i szczęście.

Bez względu na opory, które pojawiały się w mojej głowie, a także biorąc pod uwagę, że w pewne kwestie podane w tej książce po prostu nie chcę dzisiaj wierzyć, to jednak podjęłam próbę pracy z myślami na swój własny temat i na temat mojego życia. I jedno mnie zaskoczyło – kiedy zaczęłam mówić sobie, że mam prawo do szczęścia, mam prawo do dobrego samopoczucia i nie muszę się karać, poczułam ogromną ulgę. Uświadomiłam sobie, że cały czas gdzieś w mojej głowie podtrzymywałam myśli, że jestem złym człowiekiem i jestem winna – skoro jestem winna zasługuję na karę – na cierpienie, bycie nieszczęśliwą, na ból fizyczny. Czyli właśnie to, co jest moim udziałem od tylu już lat. Taka moja prywatna pokuta. Przykro mi jest, że źle zrozumiana pokuta, może powodować takie konsekwencje. Oczywiście nie jest to tylko kwestia rozumienia pokuty, ale także wielu innych spraw – jednak pokuta jest jedną z nich.

Oddaję się więc w ręce Boga, niech On mnie sądzi, chociaż czy Miłość może sądzić?

Ja już więcej nie chce wymierzać sobie kary, nie chcę pokutować w ten sposób (przynajmniej będę się starała.

Jeszcze raz pytam, czym więc jest pokuta? Odpowiedź znalazłam w niezwykłej książce „Jezus – terapeuta wszech czasów” Marka W. Bekera. Będę o niej pisała jeszcze nie raz.

Mark pisze:
Większości ludzi pokuta kojarzy się z wyrzutami sumienia w związku z jakimś złym postępkiem. Pokuta jest dla nich rodzajem karania samych siebie lub poczuciem winy wynikającym z tego, że zrobiło się coś, czego nie powinno się robić. Jezus widział to inaczej. Według Jezusa akt pokuty syna miał miejsce nie w chwili, gdy błagał ojca o przebaczenie (przypowieść o synu marnotrawnym), lecz wówczas, gdy postanowił zmienić swoje życie i wrócić do domu. Wyrzuty sumienia niewiele znaczyły, w porównaniu z decyzją o zmianie stylu życia. W Biblii pokuta jest wyrażona słowem „metanoia”, co oznacza „zmianę sposobu myślenia”....Pokuta nie oznacza złego samopoczucia, lecz zmianę kierunku.
Wielu wierzących wierzy, ponieważ czują się winni, i mają nadzieję, że dzięki religii będą mieli lepsze zdanie na swój temat. Uczestniczą w obrzędach religijnych, rozdają pieniądze ubogim i starają się wieść przykładny żywot tylko po to, aby nie mieć poczucia winy.

Boże dziękuję Ci, że budujesz we mnie zdrowe rozumienie czegoś tak ważnego jak „pokuta”.